powrót

11 maja 2004

Komentarz

Z jednej strony widzimy dziewczynę w dość przejrzystej sytuacji - Carnevale 'Przybycie dziewicy do światyni'. Gmach świątyni jest wspaniały, nic nie wskazuje na to, by ona wątpiła w dokonania wybranego mężczyzny. Jej wątpliwości wzbudzają tylko dziwne dla niej męskie zachowania i obyczaje, a z tym spróbuje sobie jakoś poradzić.

U Braqua sytuacja komplikuje się. On jest artystą muzykiem. Gmach wzniesiony przez niego jest wspaniały, wymagał od niego wielu talentów i dzielności, i z pewnością jest świątynią. Muzyką sięga on do pierwotnych umiejętności człowieka, kiedy to muzyką leczono dusze, wyzwalając je z cierpień. A jednak dziewczynie udzielają się, raz po raz, nastroje zwątpienia w sens pobytu z muzykiem.

Dziewczyna doświadcza braku mocy muzyka, chwiejności jego bytu materialnego.

Przywołuję tu po raz drugi problem istnienia człowieka we współczesnym świecie ( czytaj Organizacja) , w którym jego byt zależy nie tylko od jego osobistych walorów takich jak: dzielność, inteligencja, talenty ale także, w dużo większym stopniu zależy on od ludzi, z którymi współdziała, zależy od ich uczciwości.

Dziewczyna intuicyjnie odczuwa jego słabość, nie zna przy tym jej przyczyny. Nie zna jego licznych powiązań z ludźmi, od działalności których zależy jego byt. Ona odczuwa tylko intuicyjnie chwiejność jego bytu. To jest przyczyną jej wachania przed wejściem do 'świątyni'.

Jej wachanie wynika z braku poczucia bezpieczeństwa i nie można mieć o to do niej pretensji.




powrót